OBIETNICE
Po zakończeniu rozważań na temat Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa pragniemy zaproponować nowy cykl homilii na Pierwszy Piątek Miesiąca. Tematem naszych medytacji będą Obietnice, jakie zostawił św. Małgorzacie Marii Alacoque Pan Jezus, gdy w XVII wieku objawiał jej tajemnice Swego Serca.
Na początek krótka historia objawień i spisanych obietnic. Historię tę zaczerpnąłem ze strony parafialnej Kolegiaty Przemienienia Pańskiego w Łukowie i w całości ją cytuję. Oto spisana tam historia obietnic:
Cytuję za stroną internetową tej Parafii:
„Każda pobożność zawiera w sobie nadzieję odnowy i łaskę, która rozlewa się w serce człowieka, dając obietnicę zmiany i przyniesienia dobrych owoców. Trzeba przyznać, że kult Najświętszego Serca Jezusowego jest w tym względzie rzeczywiście wyjątkowy.
Nie tylko bowiem zawiera w sobie liczne obietnice skierowane do czcicieli Boskiego Serca Zbawiciela, ale również ich zakres nie ogranicza się jedynie do jakiegoś drugorzędnego aspektu życia, lecz dotyka samej istoty życia chrześcijańskiego, gwarantując niejako osiągnięcie jego celu, którym jest zjednoczenie z Bogiem.
Już samo Boskie pochodzenie obietnic Najświętszego Serca, zagwarantowanych autorytetem Zbawiciela, stawia nas przed faktem wyjątkowym. Jezus sam zapewnia św. Małgorzatę Marię Alacoque: „Ja jestem Odwieczną Prawdą, która nie może zawieść. (...) Jestem wierny w moich obietnicach”.
W jednym z listów św. Małgorzata Maria stwierdza, że kult Najświętszego Serca „(...) ma na celu odnowienie w duszach skutków Odkupienia, czyniąc z tego Najświętszego Serca jakby drugiego Pośrednika pomiędzy Bogiem i ludźmi”.
W miarę rozpowszechniania się nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa doszło do wyodrębnienia „obietnic” Pana Jezusa. Zostały one zebrane z pism św. Małgorzaty Marii Alacoque. Trudno precyzyjnie ustalić, w jaki sposób i kiedy przyjęły one taką formę, w jakiej dziś są powszechnie znane. Nie stanowią one w sensie ścisłym cytatów z pism św. Małgorzaty Marii, jednak bezpośrednio wypływają z jej duchowości, a niekiedy także słów. Bez wątpienia można być pewnym ich autentyczności. Pewne jest również to, że nie pojawiły się one przed XIX wiekiem.
Obietnice w swej obecnej postaci zostały opublikowane w 1863 roku w Le Puy, niedaleko Paray-le-Monial. Swoją popularność zawdzięczają pobożności i gorliwości pewnego Amerykanina z Dayton (Ohio), który w 1882 roku wydrukował jedenaście obietnic na obrazkach Najświętszego Serca. Do 1885 roku ukazały się one aż w 138 językach.
Ostatecznie ustalono liczbę dwunastu obietnic, które znajdują swoje odzwierciedlenie w pismach św. Małgorzaty Marii. Oto ich najbardziej znana postać:
1. Dam im wszystkie łaski, potrzebne im w ich stanie.
2. Zgoda i pokój będą panowały w ich rodzinach.
3. Będę sam ich pociechą we wszelkich smutkach i utrapieniach.
4. Będę ich najbezpieczniejszą ucieczką w życiu, a szczególnie w godzinę śmierci.
5. Będę błogosławić wszystkim ich zamiarom i sprawom.
6. Grzesznicy znajdą w mym Sercu źródło i morze niewyczerpanego miłosierdzia.
7. Dusze oziębłe staną się gorliwymi.
8. Dusze gorliwe szybko dostąpią doskonałości.
9. Zleję błogosławieństwo na te domy, w których obraz mego Boskiego Serca będzie zawieszony i czczony.
10. Kapłanom dam moc kruszenia serc najzatwardzialszych.
11. Imiona osób, które rozpowszechniać będą nabożeństwo do mego Serca, będą w Nim zapisane i na zawsze w Nim pozostaną.
12. Z nadmiernego miłosierdzia mego Serca obiecuję ci, że wszechmocna miłość tego Serca wszystkim przystępującym przez dziewięć z rzędu pierwszych piątków miesiąca do Komunii św. da ostateczną łaskę pokuty tak, że nie umrą w stanie Jego niełaski ani bez sakramentów św. i że Serce moje będzie dla nich bezpieczną ucieczką w godzinę śmierci.
Właściwe rozumienie istoty obietnic Jezusa przekazanych św. Małgorzacie Marii, a przede wszystkim sens prawdziwego nabożeństwa i kultu Bożego Serca wyjaśnił w piękny i precyzyjny sposób Pius XII w encyklice Haurietis aquas. To miłość Boża staje w centrum kultu Serca Jezusowego, nie zaś prywatna korzyść posiłkowana przez pragnienie zadośćuczynienia warunkom określonym w obietnicach Boskiego Zbawiciela. „Nie ulega więc żadnej wątpliwości, że wierni oddając hołd Najświętszemu Sercu Jezusa czynią zadość, z całą pewnością, najpoważniejszemu obowiązkowi, jakim jest służenie Bogu, oddając równocześnie Stwórcy i Odkupicielowi siebie samych wraz ze wszystkim, co posiadają, a więc swoje najgłębsze uczucia i czyny. W ten sposób spełniają posłusznie przykazanie Boże: «Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją siłą» (Mk 12,30; Mt 22,37).
Dzięki temu nabierają pewności, że do oddania czci Bogu skłania ich nie korzyść prywatna, mająca na oku ciało lub duszę, albo życie doczesne czy wieczne, lecz sam Bóg, któremu pragną służyć poprzez akty miłości, uwielbienia i dziękczynienia. Gdyby było inaczej, kult Najświętszego Serca Jezusowego nie zgadzałby się z istotną właściwością religii chrześcijańskiej, ponieważ człowiek nie czciłby na pierwszym miejscu miłości Bożej. Dlatego nie bez słuszności zarzuca się miłość własną i zbytnią troskę o siebie tym wszystkim, którzy ów najszlachetniejszy rodzaj pobożności fałszywie rozumieją i niewłaściwie praktykują.
Niechże więc wszyscy będą przekonani, że w kulcie oddawanym Najświętszemu Sercu Jezusa nie są najważniejsze zewnętrzne przejawy pobożności, a znaczenie tego kultu nie wiąże się wyłącznie z określonymi dobrami, które Chrystus prywatnie obiecał. Obietnice te zostały dane w tym celu, by ludzie spełniając swoje zasadnicze obowiązki religijne, jakimi są miłość i zadośćuczynienie, odnieśli przez to jak największe korzyści duchowe”.
W kolejnych rozważaniach przejdziemy już do poszczególnych obietnic, aby przybliżyć ich treść. Dla lepszego zrozumienia postanowiłem, że każde rozważanie będzie miało dwie części. W pierwszej postaram się pokazać teologiczną wymowę obietnicy, aby w następnym rozważaniu, w drugiej części podać praktyczny wymiar, sens, wymagania i konsekwencje jakie płyną z poszczególnych obietnic.
Zapraszam więc w każdym miesiącu do lektury i dzielenia się z wiernymi tymi treściami, które mam nadzieję zbliżą nas wszystkich do Najświętszego Serca Pana Jezusa.
OBIETNICA I (cz. 1)
Dam im wszystkie łaski, potrzebne im w ich stanie.
Wskażę im w życiu powołania drogę, a nią idących łaską swą wspomogę.
dodane: 28.11.2023W pierwszej obietnicy, którą Pan Jezus przekazał św. Małgorzacie Marii jest mowa o łasce.
Warto więc przypomnieć sobie katechizmowe prawdy, które mówią o tym wyjątkowym darze, jakie Pan Bóg daje człowiekowi.
Otóż łaska jest darem Boga. Darem darmo danym, bezinteresownym. Darem, którego celem jest zbawienie człowieka, jego szczęście wieczne.
Łaska, to Boża opieka i troska o każdego człowieka. Łaską jest wszystko. Z łaski Bóg nas stworzył i z łaski nas zbawi. Łaską jest dar Jego Miłości w każdej chwili naszego życia.
Łaska jest nam szczególnie dana poprzez sakramenty. Każdy z sakramentów jest widzialnym znakiem niewidzialnej łaski Bożej. W każdym sakramencie przychodzi Jezus, aby wspierać nas na drodze do nieba.
W sakramencie chrztu stajemy się z łaski Boga dziećmi Bożymi. W duszy nieśmiertelnej jest dar wiary, nadziei i miłości, które to dary z pomocą łaski mamy rozwijać i pomnażać w całym życiu. Bierzmowanie daje nam łaskę, czyli pomoc w odważnym i dojrzałym realizowaniu zasad wiary. To pomoc w trwaniu i obronie chrześcijańskich zasad życia.
Źródłem łaski jest Najświętszy Sakrament, Msza święta, Komunia święta. To sam Chrystus przychodzi, napełnia nasze serce, towarzyszy nam, abyśmy nie ustali w drodze.
Gdy przystępujemy do spowiedzi, dotyka nas łaska rozgrzeszenia, łaska Miłosierdzia, przebaczenia. Łaska, która na nowo czyni nas dziećmi Boga. Łaska, która umożliwia nam odważne pokonywanie wszelkich słabości i pokus i grzechów.
W małżeństwie i kapłaństwie, łaska sakramentu daje nam moc trwania w wierności. Daje siłę do realizacji tych zadań, jakie wynikają ze zobowiązań podjętych w momencie składania przysięgi miłości i w momencie przyjęcia sakramentu kapłaństwa.
Łaska towarzyszy choremu gdy cierpienie dotyka i osłabia ducha. Łaska darmo dana uświadamia, że cierpiącemu towarzyszy Jezus, który idąc droga krzyżową i umierając na Krzyżu rozumie i chce ulżyć w cierpieniu i chorobie.
Bez łaski człowiek nic nie może uczynić.
Łaska do zbawienia jest nam koniecznie potrzebna. Wielkością człowieka jest pokorna prośba o łaskę każdego dnia. Tylko z łaską Boga można osiągnąć niebo.
Bez łaski trudno sobie wyobrazić postęp w życiu religijnym, bez łaski Boga, nic uczynić nie możemy.
Może trudno to zrozumieć dziś, gdy człowiek liczy tylko na siebie, gdy zapanował indywidualizm i akcentowanie własnego wysiłku, własnych zdolności i własnego sprytu w zdobywaniu wszelkich dóbr tego świata. Jakże ważne jest jednak przypomnienie o tym, że cokolwiek mamy, nasze talenty i umiejętności – to wszystko jest darem, który Bóg nam podarował nakazując pomnażanie tych talentów. Sami z siebie nic nie możemy uczynić, cóż mamy czego byśmy wcześniej nie otrzymali? Wszystko w naszym życiu jest podarunkiem, prezentem od Boga, wszystko jest łaską.
Takie katechizmowe zrozumienie łaski jako darmowego daru Boga pomoże nam w zrozumieniu tej pierwszej obietnicy. Ale o tym za miesiąc. Dziś w czasie adoracji, w czasie nabożeństwa pierwszopiątkowego otwórzmy serca na łaskę Bożą, pozwólmy aby to Jezus był w naszym życiu wszystkim: naszą siłą, naszym natchnieniem, naszym Wszystkim!
Prośmy: łaską Swej Miłości przyjdź do serc naszych!
OBIETNICA I (cz. 2)
Dam im wszystkie łaski, potrzebne im w ich stanie.
Wskażę im w życiu powołania drogę, a nią idących łaską swą wspomogę.
dodane: 03.01.2024Miesiąc temu, w pierwszy piątek miesiąca rozważaliśmy tajemnicę łaski, która leży u podstaw wszelkich naszych decyzji i czynów. Źródłem łaski jest Bóg. On bowiem bezinteresownie daje pomoc człowiekowi w każdej sytuacji życia.
W pierwszej obietnicy Pan Jezus zwraca naszą uwagę na temat niezwykle ważny i fundamentalny. Mówi o łasce potrzebnej przy wyborze powołania, przy wyborze drogi życiowej.
Każdy człowiek powołany jest przez Boga do życia. Z łaski Bożej jesteśmy dziećmi Bożymi i od samego początku, od momentu chrztu świętego towarzyszy nam łaska pomagająca w rozwoju naszego życia chrześcijańskiego. Stwarzając nas, Bóg obdarzył nas największym darem –wolną wolą. Każdy, jako chrześcijanin decyduje w wolności o tym jakie powołanie będzie realizował żyjąc na ziemi. W wolności serca wybiera, którą drogą będzie kroczył, aby osiągnąć szczęście.
Nie jest to łatwe zadanie, nie są to proste wybory, stąd Jezusowa obietnica. Sam Bóg mówi: Ja wskażę im powołania drogę.
Stoi przed nami powołanie do życia małżeńskiego i rodzinnego, do stanu kapłańskiego i zakonnego, wreszcie do życia samotnego. Aby wybrać dobrze, aby się nie pomylić należy odczytywać znaki czasu. Należy rozpoznawać cechy charakteru, zainteresowania, poznać swoje upodobanie, a nade wszystko należy na modlitwie wsłuchać się w głos Boga, który przemawia w ciszy, na modlitwie, w skupieniu serca.
Bóg wskaże nam na jakiej drodze trzeba nam realizować świętość, zdobywać doskonałość życia chrześcijańskiego, jaką drogą mamy iść do nieba. Wskaże nam, jeśli tylko o to będziemy Go pytać, jeśli zaufamy Jego obietnicy, jeśli w pokorze serca uznamy, że Jego plan dla naszego życia jest najlepszy.
Dziś wielu odkłada decyzję wyboru jakiegokolwiek powołania. Dziś nawet nie nazywa się i nie traktuje jako powołanie, wykonywanego zawodu, życia małżeńskiego czy rodzinnego. Na naszych oczach to co jest życiowym powołaniem traktowane jest lekko, bez żadnej odpowiedzialności itd. I dalej, bojąc się tej odpowiedzialności, wielu odwleka decyzje zawarcia małżeństwa, rodzicielstwa, wstąpienia do seminarium itd.
Dlatego obietnica dana Małgorzacie Marii jest tak istotna dla każdego człowieka. Tylko łaska Boża, tylko światło Ducha Świętego, tylko pomoc Jezusa może być owocna w naszych wyborach a potem w realizacji powołania.
Każde powołanie wymaga odwagi nie tylko na etapie wyboru, ale może jeszcze bardziej w trakcie odpowiedzialnego realizowania wybranej drogi życia. Na każdym etapie jest Jezus. On wskaże drogę! Nie lękajmy się! Pytajmy tylko „co mam czynić Panie”?
A gdy już wybierzemy i zdecydujemy to pamiętajmy, że jest nadal Jego obecność. Idących drogą powołania On Swą łaską wspomoże! Jezus tak obiecał! A wiec, nigdy nie jesteśmy sami, zawsze możemy liczyć na Jego pomoc. On sam to obiecał i jest Bogiem wiernym, dochowuje każdej obietnicy! Jakie więc wnioski płyną dla nas Czcicieli Serca Jezusowego?
Dziś uczestnicząc w Pierwszopiątkowej Mszy św. i adoracji Najświętszego Sakramentu, po pierwsze trzeba nam podziękować za nasze powołanie. Wszystko jest łaską i za wszystko trzeba dziękować. Za męża i żonę, za wspólne lata życia w sakramencie małżeństwa, za powołanie rodzinne, za dzieci i wnuki. Wystarczy tylko spojrzeć a zobaczymy, że bez łaski Boga byłoby trudno trwać w tym powołaniu. Dziś wspierajmy modlitwą tych, którym trudno podjąć decyzje za takim stylem życia, za takim powołaniem, którzy lękają się takiego powołania. Dziś wspomnijmy o tych, którzy na tej drodze przeżywają poważne trudności. Uświadamiajmy sobie, że szczególnie rodzina, małżeństwo jest dziś zagrożone, że to w tym powołaniu trzeba nam współpracować z łaską Bożą, bo sami nic uczynić nie możemy!
Dziękujmy za kapłanów i wspierajmy także tych, którzy wybrali powołanie kapłańskie i zakonne. Wspierajmy tych, którzy odczuwają zachętę by pójść tą drogą, ale nie mają odwagi. Adorując Pana Jezusa, przyjmując Go do serca błagajmy, aby wszyscy kapłani byli według Serca Jezusowego, aby jak On kochali swoich wiernych.
Nie zapomnijmy o powołanych do samotności i błagajmy by oni wszyscy odkryli swe szczęście w takiej formie życia, aby czerpali z łaski, jaką Jezus im daje, aby żyjąc samotnie umieli dawać, a dając odkryli, że samotność może być darem dla innych.
W Pierwszy Piątek miesiąca pamiętamy zawsze o wynagrodzeniu.
Dziś wynagradzajmy, za małżeństwa rozwiedzione, za żyjących w związkach niesakramentalnych, za rodziny rozbite przez alkohol i inne uzależnienia.
Wynagradzajmy za kapłanów, którzy zawiedli swoich wiernych i zbłądzili na tej drodze, którą im wskazał Dobry Pasterz.
Najświętsze Serce Jezusa: obyśmy uwierzyli, że Twoja miłość jest u początku każdego powołania życiowego i że ta sama łaska nam nieustannie towarzyszy. Obyśmy odczuli Twą pomoc, gdy realizacja powołania jest dal nas trudna.
OBIETNICA II (cz. 1)
Zgoda i pokój będą panowały w ich rodzinach.
W rodzinie pokój i zgoda zagości, bo złączę wszystkich węzłem mej miłości
dodane: 31.01.2024Kolejna obietnica dotyczy szeroko rozumianej rodziny. Temat i problem jakże aktualny dziś kiedy tak wiele mówi się o kryzysie tej najbardziej podstawowej instytucji życia społecznego i religijnego.
Dziś, w Pierwszy Piątek kolejnego miesiąca, wobec Jezusa otwierającego nam Swe Serce, w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu medytujmy głębię prawdy o miłości, która łączy małżonków i owocuje potomstwem, owocuje rodziną.
Czytamy w Biblii, że Bóg stworzył człowieka mężczyzną i niewiastą i nakazał im rozmnażać się oraz czynić sobie ziemie poddaną.
Na pytanie Apostołów o rozwód, Jezus przytacza ten właśnie tekst Księgi Rodzaju potwierdzając świętość oraz nierozerwalność związku kobiety i mężczyzny. Rodzina bowiem, której fundamentem jest ślubowana miłość żony i męża jest fundamentem życia społecznego, jest podstawą funkcjonowania każdej społeczności, a w tym także wspólnoty Kościoła.
Gdy mężczyzna i kobieta odkryją dar miłości, która ich łączy, spotyka i ubogaca ich serca, gdy odkryją, że źródłem tej miłości jest Pan Bóg, wtedy decydują zawrzeć sakramentalny związek małżeństwa.
Oznacza to, że przed Bogiem ślubują miłość, wierność i uczciwość małżeńska oraz wierność aż do śmierci. To jedyny sakrament, którego udzielają sobie sami nowożeńcy. Obecny kapłan w imieniu Kościoła potwierdza i błogosławi ten związek.
Małżeństwo to sakrament, a więc pewność, że Jezus przed którym przyrzekano miłość nie tylko jest źródłem i świadkiem tej miłości, ale od momentu ślubu towarzyszy małżonkom w ich wspólnym życiu. Towarzyszy, czyli pomaga, daje siłę, aby ślubowana miłość nie wygasła. Jest i towarzyszy w chwilach radosnych i trudnych. Zawsze wspomaga łaską płynącą z tego sakramentu. Miłość, jeśli jest szczera i prawdziwa dąży do pomnożenia, obdarowuje drugiego i owocuje.
Owocem miłości małżonków są dzieci, jest potomstwo, które razem z rodzicami stanowią rodzinę.
Ponieważ Jezus, Syn Boży wychował się w Najświętszej Rodzinie w Nazarecie, zna konkretne sytuacje, jakie przezywa rodzina i Swoim przykładem uczy posłuszeństwa, poszanowania dla miłości rodzicielskiej, współpracy nad wzrostem tej miłości.
Medytujmy przed Najświętszym Sakramentem, że tylko wtedy rodzina będzie jednością, gdy codziennie małżonkowie będą wspominać dzień ślubu, słowa przysięgi małżeńskiej. Gdy współpracować będą nad pogłębieniem tej treści, którą wypowiadali w tym jedynym dla nich dniu, dniu zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego. Jakże konieczna jest rozmowa i troska o to by miłość wzrastała, pogłębiała się. A dzieje się to poprzez praktykę wspólnej modlitwy i wspólne uczestnictwo we Mszy św., wspólne przyjmowanie Komunii św. Raz przyjęty sakrament małżeństwa musi być pielęgnowany. Z wielka delikatnością rozwijany i pomnażany. Tylko wtedy przetrwa burze, trudności, kryzysy i załamania różnorakie.
Dziś w I Piątek miesiąca obejmijmy modlitwą wszystkie rodziny prosząc, aby świadomość sakramentu małżeństwa była podstawą ich wspólnego wzrastania w miłości, w drodze do Boga. Prośmy, aby czerpiąc z łaski tego sakramentu rodzice uczyli się codziennie być coraz bardziej dla siebie w miłości i co za tym idzie, aby w dzieciach kształtowali świadomość tego, że tylko budując wspólnie na miłości można wzrastać i ubogacać się wzajemnie.
Pamiętajmy przed Sercem Jezusa o rodzinach, które zapomniały o małżeńskiej przysiędze, o nierozerwalności małżeńskiej, o wzajemnym poszanowaniu w rodzinie, o dzieleniu się miłością itd. Wypraszajmy im łaskę nawrócenia, łaskę jedności, łaskę zrozumienia, że tylko budując na fundamencie Bożej miłości można pokonać wszelkie przeszkody.
Wpatrzeni w Serce Boga, wynagradzajmy za tych, którzy przekreślili miłość, zburzyli jedność rodziny, rozwiedzeni szukają szczęścia poza źródłem prawdziwego związku i wspólnoty, czyli poza Bogiem.
Powrotem do źródeł, czyli do ślubowanej miłości małżeńskiej, modlitwą i uczestnictwem w innych sakramentach budujmy jedność rodziny, odnawiajmy więzy, które nas łączą miedzy sobą. Radujmy się tym co piękne i dobre w naszej rodziny i dajmy innym świadectwo o tym, że tylko naśladowanie Najświętszej Rodziny z Nazaretu może być lekarstwem na współczesny kryzys małżeństwa i rodziny.
OBIETNICA II (cz. 2)
Zgoda i pokój będą panowały w ich rodzinach.
W rodzinie pokój i zgoda zagości, bo złączę wszystkich węzłem mej miłości
dodane: 27.02.2024Tematem naszych rozważań w poprzednim miesiącu była rodzina, był sakrament małżeństwa stojący u fundamentów prawdziwej rodziny.
Dziś rozważmy i zastanówmy się nad słowami obietnicy, którą złożył Pan Jezus św. Małgorzacie Marii, a która to obietnica dotyczy tej najważniejszej instytucji jaka jest rodzina.
Dziś, gdy wszyscy biją na alarm, gdy zauważają, jak wiele sił jest skoncentrowanych w celu burzenia zasad kierujących rodziną trzeba nam maksymalnie zjednoczyć swe siły duchowe, aby ratować i bronić wartości jedności rodziny, miłości w niej panującej, wzajemnego poszanowania w rodzinie, wdzięczności należnej najstarszym, trosce o najmłodsze dzieci, także te żyjące pod sercem matki. Dziś w Pierwszy Piątek miesiąca pytamy o to, gdzie szukać potrzebnej siły ducha, gdzie szukać wskazań, które pomogą nam rozwiązywać ten jakże ważny, jeśli nie najważniejszy problem naszych współczesnych czasów.
Mamy bowiem wszystko. Mamy coraz większe dobra materialne, wolność wyboru we wszystkich dziedzinach życia, wiele zdobyczy techniki ułatwiających nam codzienne życie, komunikowanie się itd. Ktoś powie, mamy wszystko! Dlaczego więc nie jesteśmy szczęśliwi?
Źródłem prawdziwego szczęścia jest Bóg, miłość Serca Jezusowego, wartości zgody i pokoju, jakie płyną z Jego Otwartego na Krzyżu Boku.
Mając wszystko, żyjąc nowocześnie zapomnieliśmy o rodzinie. Zapomnieliśmy o fundamentach, które kształtuje wzajemne ludzkie relacje. Nie mamy czasu wzajemnie dla siebie, nie umiemy rozmawiać siedząc przy stole, przy wspólnym posiłku, tak jak to było jeszcze nie tak dawano. Czas, który powinniśmy ofiarować dla rodziny, dla najbliższych, dla rodziców, dzieci i dziadków, poświęcamy na zainteresowanie treściami płynącymi z Internetu i na wiadomości przekazywane nam przez komórki. Dramat nowoczesności w krótkim czasie potrafił zabić to, co od wieków stanowiło fundament życia państw, Kościoła, społeczności lokalnych, rodziny i małżeństwa.
Dziś w czasie naszego nabożeństwa pierwszopiątkowego Jezus mówi także nam: że pokój, że zgoda w rodzinach zagości, bo On sam złączy nas węzłem Swej Miłości.
On sam. Znaczy to, że każdy z nas dziś w czasie Mszy św. po przyjęciu Komunii świętej, w czasie adoracji eucharystycznej, odmawiając litanię do Najświętszego Serca Jezusa powinien w sercu swoim wyznać i powiedzieć: „Jezu Ty jesteś wartością Jedyną i Najwyższą. Ciebie pragnę mieć jako Króla i Pana mojego serca i mojego życia i mojej rodziny! Ty Jezu Swoim Sercem wyznaczaj zasady naszych rodzinnych relacji, tak aby była zgoda, aby był pokój”!
Tylko wtedy, gdy rodzina będzie się gromadzić na wspólnej modlitwie przed obrazem Serca jezusowego, tylko wtedy, gdy rodzina będzie praktykować spowiedź i komunie świętą wynagradzającą w Pierwszy Piątek miesiąca, tylko wtedy, gdy rodzice i dziadkowie razem z najmłodszym pokoleniem będą uczestniczyć w niedzielnej Mszy św., tylko wtedy otworzymy nasze serca na dar Jego łaski. On złączy rozdzielone rodziny, skłócone, rozbite i dotknięte przeróżnymi dramatami. On węzłem Swej Miłości – tak jak obiecał rozpali to, co obojętne i spali to, co złe i grzeszne, a rozpali to, co dla rodziny każdej najcenniejsze. Rozpali tę miłość, która stała się przecież początkiem życia małżeństwa i rodziny!
Dziś poddajmy się Jego panowaniu, dziś wybierzmy Jego Serce, aby panowało w naszej rodzinie, dziś także nie zapomnijmy wynagrodzić Bogu za te dramaty, które przeżywa tyle rodzin, za zło, które dzieje się w ścianach naszych domów, a które tak bardzo ranią Jego Najświętsze Serce! Dziś prośmy, aby ten pokój i ta zgoda, która panowała w Najświętszej Rodzinie w Nazarecie była codziennie obecna także w naszych rodzinach. Amen.
OBIETNICA III (cz. 1)
Będę sam ich pociechą we wszelkich smutkach i utrapieniach.
Gdy ból i smutek zadadzą im ranę, Ja sam balsamem pociechy się stanę
dodane: 02.04.2024Tematem kolejnego pierwszopiątkowego rozważania będzie ból, smutek i utrapienie.
Dotykamy tajemnicy. Tajemnicy w pełnym tego słowa znaczeniu, bo tak trudno wyjaśnić, wytłumaczyć komukolwiek kto pyta dlaczego?
Dlaczego śmierć dziecka maleńkiego, niewinnego, dlaczego jego choroba, cierpienie?
Dlaczego zło święci tryumfy, a dobro ciągle zdobywane jest za bardzo wielką cenę i kosztuje ponad siły?
Dlaczego rozwód, dlaczego depresja zaciemniająca horyzont życia?
Dlaczego całe pasmo nieszczęścia akurat w moim życiu?
Tych pytań dotyczących losu człowieka, a zaczynających się od słowa dlaczego jest nieskończona ilość. Wciąż przychodzą nam one do głowy, wciąż widzimy, że tak daleko do ich wyjaśnienia.
Zadają nam ranę wszelkiego rodzaju cierpienia, ból, niezrozumienie, smutek ducha itd. Cierpienie bowiem nie tylko odczuwalne jest fizycznie w naszym ciele, ale często jeszcze mocniejsze jest to duchowe, wewnętrzne cierpienie. Dusza często boli bardziej niż ciało.
Tematykę cierpienia możemy tylko usiłować zrozumieć, a w tych usiłowaniach pomocą jest tylko i wyłącznie nasza wiara.
Dlatego dziś w I Piątek miesiąca przychodzimy do kościoła na Mszę św., na adorację wynagradzającą , bo tylko w tej atmosferze możemy dotknąć tej tajemnicy. Cisza serca , spojrzenie na Serce Jezusa, duch wynagradzający poszerza nasze zrozumienie tej tajemnicy. Trzeba nam dziś zobaczyć, że Eucharystia, Masza św. jest Najświętszą Ofiarą. Tak więc w tym najcudowniejszym wydarzeniu odkupienia i zbawienia jest ofiara, jest cierpienie, jest śmierć Jezusa Chrystusa. Za cenę Jego Krwi zostaliśmy odkupieni. Krzyż jest ceną miłości Boga do człowieka.
Trzeba wiedzieć, że to człowiek swoim nieposłuszeństwem dał początek każdemu bólowi, każdemu cierpieniu, W planach Bożych był raj, było szczęście, było niebo na ziemi. Takim był czas Adama i Ewy. Pod podszeptem złego ducha, człowiek postanowił sam być panem swego życia, swego losu, schował się przed pełnym miłości spojrzeniem Boga Ojca. Zerwał więź, która łączyła go z Bogiem Stwórcą i Ojcem. Nie chciał być dzieckiem Boga. Uwierzył szatanowi, a nie Sercu Ojca!
Oto jest źródło tajemnicy cierpienia o której mówimy. Nieposłuszeństwo, zerwanie więzów miłości.
Może być także inne źródło. Bóg miłując może doświadczać. To jeszcze trudniejsze do zrozumienia. Ale sami doskonale wiemy, że ludzie dobrzy, żyjący w bliskości Boga, kroczący drogą Ewangelii także doświadczają cierpienia. Pytają dlaczego ja? Za jakie grzechy? Gdzie jest Bóg skoro całe moje życie było dobre? Dlaczego dotknął mnie takim doświadczeniem, takim cierpieniem, taka chorobą? Mówimy wtedy o planach Boga, o doświadczeniu, z którego człowiek może wyjść mocniejszym. Czytając Biblię, śledząc losy tych, których Bóg umiłował spotykamy się wiele razy z takim trudnym i bolesnym doświadczeniem miłości. Bóg chce być może większej jeszcze naszej ufności do planów Jego Miłości, chce abyśmy jeszcze bardziej zbliżyli się do Jego Najświętszego Serca? Każdy życiorys świętego, świętej zawiera opis takiego niezrozumiałego dotknięcia bólem, smutkiem duchowym, nocą ciemną. Wszystko to było Bożą próbą zaufania, wierności i świętości tego człowieka. Kogo Bóg kocha, tego doświadcza, próbuje. Te słowa zapisane w Piśmie świętym mogą nam uchylić rąbka tej tajemnicy, z którą zmaga się tak wielu. Jedno jest pewne, że „starczy nam Jego łaski” Trzeba tylko wołać jak św. Paweł o pomoc, o siłę do pokonania tego co boli fizycznie a szczególnie duchowo.
Tam gdzie dotyka nas dźwiganie Krzyża jakiegokolwiek, tam zawsze jest obecna łaska Pana. Bóg nigdy nie daje Krzyża, który przewyższa nasze siły. Zawsze daje nam potrzebne siły do niesienia naszych doświadczeń. Krzyż jest zawsze dopasowany do naszej miary, na nasze siły i możliwości.
Wpatrując się dziś w pierwszy piątek miesiąca w tajemnicę Serca Jezusowego, boleśnie przebitego na Krzyżu, cierpiącego dla nas z miłości prośmy o łaskę zrozumienia trudnej tajemnicy bólu i cierpienia! Błagajmy, abyśmy, jak Maryja stojąca pod Krzyżem umieli sercem rozważać to co dla rozumu ludzkiego niepojęte, a co tylko sercem da się pojąć i przyjąć!
Dziś naszym uniżeniem, pokorą powiedzmy: bądź Wola Twoja i wynagradzajmy za tych, którzy buntują się przeciw cierpieniu, którzy stracili wiarę w Boga na skutek dotknięcia ich bólem i chorobą.
Wynagradzajmy za tych, którzy uciekają przed cierpieniem, nie potrafią go przeżywać w zjednoczeniu z Sercem Jezusa.
Dziś otwórzmy serca nasze na światło, które płynie dla nas ze Mszy św. z adoracji, którym to świetle, Jezus oświeca serca i umysły nasze i pozwala nam poznać ukryte tajemnice Bożych zamysłów względem nas.
Tylko w rozmodleniu adoracyjnym potrafimy dotknąć tych niepojętych tajemnic cierpienia. W pokorze serca błagajmy: Jezu niech poznam Ciebie, niech poznam siebie! Daj pojąć w miarę moich możliwości tajemnicę każdego cierpienia swojego i innych. Amen.
OBIETNICA III (cz. 2)
Będę sam ich pociechą we wszelkich smutkach i utrapieniach.
Gdy ból i smutek zadadzą im ranę, Ja sam balsamem pociechy się stanę
dodane: 05.06.2024Miesiąc temu rozważaliśmy o tajemnicy, którą nazywamy cierpieniem. W tajemnicy, która dotyka każdego, z którą każdy musi się zmierzyć wcześniej czy później. Wielu wobec tej tajemnicy jest bezradnych, wielu załamanych i zdruzgotanych, wielu traci wiarę. A z drugiej strony dla wielu jest to szansą na spotkanie z Bogiem, na wzrost w świętości.
Tak więc, jak zauważamy w życiu codziennym, skrajnie różne są reakcje na ból, cierpienie, samotność i te przykrości, które po ludzku w życiu nas spotykają.
W spotkaniu ze św. Małgorzatą Marią, Pan Jezus pokazuje nam, że nie są Mu obojętne nasze ludzkie dylematy, że wczuwa się w nasze przykre doświadczenia. Nie dziwimy się temu, bo przecież On sam wszedł na drogę cierpienia, szedł Krzyżową drogą, która jest dla nas symbolem tego co najboleśniejsze. On sam umiera na Krzyżu i kona w bólu, doświadczając w Swoim życiu tego co najboleśniejsze. Doświadczył naszego ludzkiego losu, aby mógł nie tylko współczuć, ale w tym celu abyśmy mogli prosić Go o pomoc, ulgę, wewnętrzną siłę i moc.
Całe życie Jezusa to solidarność z tymi, którzy są najbiedniejsi, prześladowani, odsunięci na margines życia. Widzimy na kartach Ewangelii, jak Jezus idzie do opuszczonych, pochyla się nad trędowatymi, do których nikt nie chciał się zbliżyć. Zauważa tych, którzy przez innych byli pogardzani, znieważani i odtrąceni.
On to, według słów Pisma świętego: przeszedł przez życie czyniąc dobrze!
Dlatego nie należy się dziwić, że Ten, który otworzył Swe kochające serce dla najbardziej potrzebujących obiecuje, że nadal, że nieustannie tym dobrem będzie się dzielił, że hojnie rozda swe współczucie, Swą miłość i dobroć.
Gdy tylko dotknie nas ból, smutek, gdy będą utrapienia życia codziennego, On Boski Lekarz będzie balsamem i pociechą dla nas. Będzie teraz, bo takim był czasie swego ziemskiego pielgrzymowania.
Będzie teraz, bowiem On Zmartwychwstały solidaryzuje się z naszą ludzką biedą i każdym naszym niedomaganiem.
Będzie balsamem pociechy, gdyż tę pociechę niósł zawsze, gdyż to było celem Jego misji na ziemi. Misję tę kontynuuje nadal w Kościele, które jest Jego Mistycznym Ciałem.
Skoro tak, to jakie dla nas płyną wnioski? Dla nas zgromadzonych na Mszy św. i na adoracji wynagradzającej w Pierwszy Piątek kolejnego miesiąca?
Otóż po pierwsze, wpatrując się dziś w Jezusowe Najświętsze Serce trzeba nam z całych sił dziękować za dobroć Jego niepojętą, za każdą łaskę pociechy, dobroci, ulgi, którą w naszym ziemskim życiu otrzymaliśmy. Skoro tutaj w kościele jesteśmy, skoro żywa jest nasza wiara, skoro potrafiliśmy przeżyć tyle doświadczeń, tyle utrapień i tyle cierpienia i nie ma w nas załamania – to tylko dzięki Jego łasce, dzięki dobroci Jego Najświętszego Serca. Dziękujmy więc i w tym dziękczynieniu nie ustawajmy nigdy.
A następne postanowienie to, zaufanie, zawierzenie. Jakże ważna to postawa. Ważna szczególnie dziś, gdy cierpienie, nieuleczalna choroba, doświadczenia życiowe tak wielu ludzi załamują, przygnębiają, a nawet oddalają od Boga, od wiary i od Kościoła. Trzeba nam właśnie dziś w czasie adoracji powtarzać: „w Tobie o Serce Jezusa mą ufność złożyłem i nie będę zawiedziony na wieki” Zaufanie to rodzi się z tej obietnicy, którą dziś rozważamy. Skoro Serce Jezusa stanie się dla nas balsamem pociechy, skoro to słowa samego Boga, to czyż może być jakieś inne źródło naszej ufności?
Konieczna jest także nasza wewnętrzna postawa naśladowania Jezusa. Skoro chcemy, aby nasze spotkanie pierwszopiątkowe z Sercem Jezusa było owocne, to trzeba, abyśmy Go naśladowali. A naśladowanie, to dobroć, to pomoc innym, to wrażliwość na biedę materialną i duchową innych, to balsam pociechy, jaki będziemy nieśli tym, którzy akurat teraz przeżywają czas smutku i strapienia.
To uleczy nas z naszego egoizmu, pozwoli zapomnieć o naszych biedach, odkryć, że często inni cierpią bardziej niż my. A więc naśladować Jezusa, który Sam doświadczając niezrozumienia, rozumiał innych i szedł im z pomocą.
Wreszcie prośmy dziś o postawę wynagradzającą, która na widok zła, cierpienia, choroby, niezrozumienia zachęci nas do jeszcze większego zbliżenia się do Serca Jezusa, które najmocniej wyraziło Swą miłość w momencie największego cierpienia na Krzyżu. Zjednoczeni z Sercem Jezusa, wynagradzajmy za tych, którzy nie chcą przyjąć cierpienia, buntują się i bluźnią przeciwko takim doświadczeniom. Wynagradzajmy za tych, którzy nie otwierają się na pomoc Jezusa, który jest balsamem w cierpieniu, wynagradzajmy, za tych, którzy wierząc tylko we własne siły nie proszą nigdy o łaskę pomocy Serce Jezusa, które przecież jest hojne dla wszystkich, którzy Go wzywają, które obiecało, że Ono balsamem pociechy się stanie!
Z takim nastawieniem wdzięczności, ufności, pomocy innym i wynagrodzenia za innych, łatwiejszym będzie nasze osobiste przeżywanie wszelkich smutków i utrapień, a Jezusowe Serce będzie dla nas zawsze balsamem pociechy. Amen.
OBIETNICA IV (cz. 1)
Będę ich najbezpieczniejszą ucieczką w życiu, a szczególnie w godzinę śmierci.
Pod moim skrzydłem grot złego ich minie, Jam ucieczką w ostatniej godzinie
dodane: 03.07.2024Kolejna Obietnica skierowane przez Jezusa w tajemnicy Najświętszego Serca, skierowana do św. Małgorzaty Marii dotyczy naszej ostatniej godziny na tej ziemi, czyli dotyczy tajemnicy naszej śmierci.
Śmierć to ludzki koniec naszej ziemskiej wędrówki. Śmierć to spotkanie z Bogiem. Śmierć to sąd szczegółowy nad naszą przeszłością, to zarazem początek nieba, czyśćca lub piekła. Śmierć należy z punktu widzenia nauki Kościoła do tematów eschatologicznych, czyli ostatecznych.
W odmawianym wyznaniu wiary, recytujemy słowa o tym, że: wierzę w życie wieczne. Zapytać warto czy naprawdę wierzę, że po zakończeniu ziemskiej pielgrzymki czeka nas życie wieczne. Życie, które jest darem Miłosiernego Boga. Życie to rozpoczyna spotkanie z Bogiem w momencie naszej śmierci. Spotkanie z Ojcem, który kocha, który pragnie naszego szczęścia. W Obliczu Jego Miłości zobaczymy czy miłością było nasze życie, czy miłość ta potrzebuje oczyszczenia, a może odkryjemy z przerażeniem, że w naszym sercu jest ciemność, której wypełnieniem będzie piekło, czyli oddalenie od światła, którym jest Bóg i niebo.
Na to ostateczne spotkanie z Bogiem przygotowujemy się całe nasze ziemskie życie. Czy bierzemy to pod uwagę? Czy naprawdę wierzymy, że życie nasze zmienia się, ale się nie kończy? Wydaje się, że dzisiejszy człowiek małą uwagę przykłada do tego co go czeka w przyszłości. Pęd życia, czas, który coraz bardziej pędzi nas do sukcesów, kariery, stanowisk, szczebli w hierarchii życia – to wszystko sprawia, że nie sięgamy w naszej refleksji do tego co potem, co dalej, co w przyszłości. Żyjemy z dnia na dzień i usprawiedliwiamy się tym, że nie mamy czasu i możliwości by spojrzeć głębiej, by zapytać siebie o cel, o sens tego zabiegania, tej ziemskiej gonitwy.
Dlatego dziś w Pierwszy Piątek kolejnego miesiąca, gdy dotykamy tajemnicy śmierci i wieczności. Gdy Jezus każe nam pomyśleć o ostatniej godzinie naszego życia, wykorzystajmy ciszę kościoła, wykorzystajmy atmosferę adoracji, wykorzystajmy spotkanie z Jezusem w Komunii świętej, aby podjąć refleksje, medytację nad tymi tematami, które Katechizm nazywa ostatecznymi.
Zapytajmy się w ciszy serca czy wierzymy głęboko w życie wieczne? Czy pamiętamy, że każdy dzień przeżyty tutaj na ziemi zbliża nas do tego ostatniego dnia, w którym przyjdzie nam zdać relację ze swego życia, w którym przed naszymi oczyma przewinie się jak taśma filmowa cała historia naszego życia i sami ocenimy i sami zobaczymy czy zasłużyliśmy na niebo, piekło czy czyściec. Pytanie ważne, bo decydujące o naszej wieczności. Pytanie,. Które ma mobilizować nad do dobra póki jeszcze czas, póki jeszcze Pan Jezus daje nam czas na pomnażanie dobra.
Te pytania są o tyle ważne i istotnie dla nas, że tak wielu żyje z dnia na dzień. Żyją tak jakby po tym życiu nic ni było. Tak wielu chodzących nawet do kościoła szczerze przyznaje, że nie są do końca przekonani o wieczności o spotkaniu ze Zmartwychwstałym.
To dramat dzisiejszego człowieka, który zatroskany o codzienność nie umie już, nie potrafi sięgnąć do przyszłości. Słyszymy na każdym pogrzebie, że życie nasze zmienia się, ale się nie kończy, ale wielu nie chce tym tematem się zająć na modlitewnej refleksji. Wielu ucieka od myśli o swej śmierci, o sądzie ostatecznym, o życiu wiecznym a Bogiem, albo bez Boga. Owszem umierają inni, inni rozliczają się ze swoim życiem, ale nie ja. Tak sądzimy że wciąż mamy wiele czasu.
Ale my obecni dziś na nabożeństwie wynagradzającym i zapatrzeni Najświętsze Serce Jezusa pełne miłości, zapytajmy o te najważniejsze dla nas rzeczywistości życia ostatecznego. Zobaczmy w modlitewnej zadumie, że Miłość Serca Jezusowego nas oczekuje. Ta miłość pragnie nas nagrodzić szczęściem wieczny, trwającym bez końca, szczęściem bliskości z Bogiem. Tylko czy my tego chcemy? Tylko czy my w to wierzymy?
Modlimy się wpatrzeni w Zmartwychwstałego Jezusa, aby ostatecznym odniesieniem naszych wysiłków, naszej modlitwy, naszych praktyk religijnych była wieczność, były prawdy ostateczne. Pragnijmy nieba, módlmy się o niebo dla siebie i dla innych. Polecajmy Sercu Jezusa naszą śmierć i nasze spotkanie z Bogiem na sądzie, który czeka nas po śmierci.
Zawsze Pierwszy Piątek Miesiąca przypomina nam o wunagrodzeniu. W tym miesiącu trzeba nam wynagradzać za tych, którzy nie żyją wiecznością, dla których nie jest ważne to co będzie po śmierci. Wynagradzajmy za tych, którzy wyśmiewają żyjących w duchu bojaźni Bożej i spodziewają się nieba.
Ileż dziś lekceważenia tego momentu, który zaważy o całej wieczności. Iluż tych, którzy nie chcą się wyspowiadać przed śmiercią, pojednać z Bogiem, z Kościołem, którzy nie chcą uregulować i wyprostować swoich zawiłych dróg życia. Wszyscy oni czekają na nasze wynagrodzenie, na naszą żarliwą wiarę w życie wieczne.
Żyjąc dzisiejszym teraz, nie zapominajmy, że Serce Jezusa ofiaruje nam wieczność, proponuje niebo, proponuje nieustanne wpatrywanie się i zachwyt Jego Miłością.
Podejmujmy walkę z siłami zła, które prowadzą do piekła, na potępienie wieczne. Zadbajmy o gorliwość w miłości, która uchroni nas od czyśćca. Amen.
OBIETNICA IV (cz. 2)
Będę ich najbezpieczniejszą ucieczką w życiu, a szczególnie w godzinę śmierci.
Pod moim skrzydłem grot złego ich minie, Jam ucieczką w ostatniej godzinie
dodane: 01.08.2024Przed miesiącem rozważaliśmy tematykę związaną z tym, co czeka nas na końcu naszego życia. Pytaliśmy o to, czy wierzymy w życie wieczne. Pytaliśmy o to jak przygotowujemy się na to najważniejsze spotkanie z Bogiem, które decyduje o naszej wieczności.
Rozważanie to nawiązywało do kolejnej obietnicy, jaką złożył Pan Jezus św. Małgorzacie Marii. Obietnica ta dotyczy szczególnie ostatniej godziny naszego życia. Mówił Jezus, że On sam będzie dla nas ucieczką w ostatniej naszej godzinie życia. Ale nie tylko w ostatniej. Mówi, że kiedykolwiek zło będzie nam zagrażało, Jego Najświętsze Serce będzie dla nas schronieniem.
W kolejny dzień poświęcony tajemnicy Miłości Boga do człowieka, której symbolem jest Przebity Bok, medytujmy tę prawdę, że oto, my idący w stronę wieczności, mamy obietnicę i zapewnienie, że to On jest zawsze naszą ucieczką i obroną. Ileż płynie z tej obietnicy nadziei!
Mamy w Sercu Jezusa źródło pomocy i ratunku. Jakiekolwiek zagrożenie, zło pragnące zniszczyć naszą z Nim więź miłości, On mocą swej miłości pokona. W Nim jest nasza siła i moc. Pamięć o tej prawdzie, życie na co dzień tą obietnicą zbliża nas do Serca pełnego dobroci i miłości.
Trzeba o tej prawdzie rozmyślać, gdyż tak naprawdę w głębi naszej duszy jest intuicyjny lek i strach przed śmiercią, przed tym co czeka nas potem. Najczęściej bronimy się ucieczką w działanie, pracę, zajęcia, karierę. Stosujemy też metodę polegającą na tym, aby nie myśleć o tym co potem, aby zepchnąć tę myśl o przyszłości w niepamięć. Wiemy jednak, że do końca nie uciekniemy. Chcemy czy nie chcemy czeka nas śmierć, odpowiedzialność za nasze ziemskie życie. Odpowiedzialność przed Bogiem, który jak wierzymy, jest Sędzią Sprawiedliwym.
Skoro każdy z nas będzie sam osobiści i indywidualnie przeżywał to spotkanie, o którym mówiliśmy przed miesiącem, to już dziś usłyszeć nam trzeba to, co mówi Jezus w obietnicy. A mianowicie kto schroni się pod Bożą Opieką, kto będzie żył na co dzień Obecnością Bożą, kto będzie chronił się w Sercu Boga, kto w dziecięcym zaufaniu będzie wołał o pomoc Boga Ojca – ten będzie wysłuchany. Otrzyma ochronę i opiekę Tego, który wszystko może! Tak Jezus obiecuje Swoim Czcicielom.
Całe życie, choć po ludzku trudne i jak mówiliśmy wypełnione lękiem, niepokojem, niepewnością, zamkniemy w Sercu Boga, które jest najpewniejszą obrona i źródłem niezawodnej nadziei.
Skoro każdy dzień naznaczony będzie naszym westchnieniem do Najlepszego Ojca, do Jezusa Zbawiciela i Odkupiciela, to bądźmy pewni, że realizując nasze chrześcijańskie powołanie wypełnimy dobrem naszą codzienność i tak ubogaceni dojdziemy do końca naszych ludzkich dni. Tak bowiem obiecuje Jezus. On sam będzie naszą bezpieczna ucieczką.
Bądźmy też pewni, że spełni się druga część obietnicy. To On, pełen Miłości i Miłosierdzia, będzie ucieczką i obroną w ostatniej godzinie naszego życia, w godzinie spotkania na sądzie ostatecznym. On, który chce naszego szczęścia, naszego zbawienia. On, dla którego każdy człowiek jest stworzony na Boży Obraz i na Boże podobieństwo, chce każdego z nas mieć u Siebie w niebie. Dlatego On stanie przy łożu naszej śmierci i będzie sercem wskazywał na naszą wierność Jego miłości, Jego przykazaniom, Jego nauce i Jego wskazaniom.
Do Niego wołać trzeba wtedy: Jezus ufam Tobie!
Żeby to westchnie wyrwało się z naszych ust w godzinie naszej śmierci, trzeba aby było obecne teraz, gdy żyjemy na ziemi, gdy zabiegamy o dobro, gdy zmierzamy w stronę naszego ziemskiego końca.
Pierwszy Piątek tego miesiąca, nasza modlitwa i nasza adoracja niech będzie po pierwsze wdzięcznością Sercu Jezusa za Jego dobroć i miłość. Za to, że Jego Serce jest zatroskane o każdego z nas, o nasz każdy dzień przeżywany tutaj na ziemi. Dziękujmy za to, że w Nim jest nasze bezpieczeństwo i ratunek w każdej chwili trudnej i niebezpiecznej. Dziękujmy za to, że Jego Opatrzność czuwa nad nami. Dziękujmy, że dzięki temu, możemy być wolni od leku i strachu, który zawsze paraliżuje nasze wysiłki ku dobru.
Dziękujmy, za to, że możemy codziennie chodzić w Obecności Bożej, pamiętać o tym, że Najlepszy Bóg jest ucieczką w naszym życiu. A skoro On z nami, któż przeciwko nam?
Zjednoczmy się z Nim, z Jego Miłością, aby z przekonaniem powiedzieć, że teraz nikt nas nie może odłączyć od tej miłości, jaka płynie z Serca Bożego! To zjednoczenie z Bogiem doprowadzi nas w pokoju serca do ostatniej chwili życia, w której także Jego Miłość wprowadzi nas do zachwytu tą Miłością już przez całą wieczność.
Pamiętajmy też dziś o tych, którzy nie mają łaski nadziei, którzy całe swe dotychczasowe życie widzą w kolorach czarnych, żyją w paraliżu beznadziei. Przed Sercem Jezusa wypraszajmy im ufność, zawierzenie na dni ziemskiej pielgrzymki i na godzinę ich śmierci. Niech żyją w przekonaniu, że tylko On i nasza nadzieja w Nim pokładana jest ochroną naszą przed każdym złem na ziemi i jest ucieczką w ostatniej godzinie naszego życia. Amen.
OBIETNICA V (cz. 1)
Będę błogosławić wszystkim ich zamiarom i sprawom.
Stąd wzrok mój na nich odpocznie łaskawy, pobłogosławię codzienne ich sprawy.
dodane: 04.09.2024Kolejna Obietnica zwraca nam uwagę na tajemnicę Opatrzności Bożej, która czuwa nad nami. Zwraca nam też uwagę naprawdę o Bożym błogosławieństwie, które nieustannie nam towarzyszy w naszym życiu codziennym. Wreszcie trzeci temat na dzisiejsze rozważanie, to nasze plany i zamiary i ich realizacja zgodna z Wolą Boga.
Fundamentem kolejnej Obietnicy jest prawda o Bogu, który z Ojcowskiej Miłości stworzył świat i w centrum stworzenia postawił człowieka stworzonego na Swój obraz i podobieństwo. To był początek Bożego planu miłości, który nieustannie trwa, bo Boża Miłość nigdy nie może się skończyć.
Boża troska o człowieka, o świat cały, o to co dzieje się we wszechświecie to Opatrzność Boża. Dawno już potępiono pogląd jakoby Bóg po dziele stworzenia nie interesował się tym co dzieje się dalej. On nigdy nas nie zostawi sierotami, On nieustannie Miłością Swego Ojcowskiego Serca czuwa nad stworzonym przez Siebie światem i nad człowiekiem w którym widzi Swe podobieństwo.
Czuwa, opiekuje się, towarzyszy temu wszystkiemu co dzieje się na ziemi i w sercu człowieka. To jest Boża Opatrzność: troska, miłość, nieustanne towarzyszenie człowiekowi. Czujność, aby człowiek osiągnął wyznaczony mu cel. A celem jest poznanie Boga, spotkanie z Bogiem i za-chwyt Bogiem przez całą wieczność. Czuwa Opatrzność nad nami, abyśmy nie pomylili hierarchii wartości, abyśmy nie zagubili wartości duchowych zachwycając się materialnymi dobrami. Czuwa Opatrzność, aby każdy z nam wybierał te drogi, które prowadzą do nieba.
Prawdę o Bożej Opatrzności przenika tajemnica miłości, którą Bóg nad do końca umiłował. Prawdziwa miłość nie zapomina nigdy, miłość nigdy nie opuści, miłość wychodzi naprzeciw, podaje rękę, szuka zabłąkanego. Miłość współczuje, czeka na przemianę serca, przebacza. Taka jest Miłość Boga. Tak czuwa nad nami Opatrzność Boża.
Dlatego Mówi Jezus św. Małgorzacie Marii, że Czciciele Serca Jezusowego mogą być pewni tego, że każdy ich krok, każde mrugniecie powieki jest otoczone troską kochającego Serca Bożego. Co więcej kochając, Bóg błogosławi, to znaczy wspiera, zsyła pomoc, daje dobre natchnienia. Błogosławi, czyli daje taką duchową moc, taką siłę dzięki której zrealizujemy to powołanie, jakie wyznaczyła nam Boża Opatrzność. Powołanie do życia świętego, które doprowadzi nas do nieba.
Sam z siebie człowiek nie potrafi tego dokonać, dlatego tak ważne jest błogosławieństwo Boże, świadomość bliskości kochającego Boga, świadomość łaski, która nieustannie wypływa dla nas z Otwartego Boku Jezusa.
Błogosławieństwo, łaska, to dar darmo dany, to dowód na to, jak bardzo Bogu zależy na człowieku. Słowo mówiące o błogosławieństwo Boga znaczy, że On sam podaje nam rękę, bierze na ramiona, umacnia w codzienności, zawsze towarzyszy nam Sercem, jak Ojciec, jak Matka kochająca i zatroskana o dobro dziecka. Na tym polega Boże błogosławieństwo. Obietnica wspomina wreszcie o naszych planach i zamiarach.
Najcenniejszym darem, jaki otrzymaliśmy w chwili stworzenia jest nasza wolność. To każdy człowiek posługując się darem rozumu planuje, wybiera, układa właściwą hierarchię swoich wysiłków, jakie podejmuje w ramach swego rozwoju i przeżywania swego życia tutaj na ziemi.
Ten wolny wybór szanuje Bóg. Daje jednak Swoje wskazania, Swoje przykazania, zalecenia, wskazówki. To nazywamy Jego Wolą. On chce i pragnie naszego prawdziwego szczęścia. Pragnieniem Jego i Jego Wolą jest nasze zbawienie, szczęście przebywania z Nim przez całą wieczność. Stąd objawienie Jego pragnień względem człowieka, Jego warunków, które człowiek powinien spełnić, by odpowiedzieć na dar Jego stworzenia. Naszym zadaniem jest poznanie Jego Woli i takie ułożenie naszych codziennych spraw, aby były zgodne z tym co On zaplanował dla naszego dobra, dla naszego najlepiej rozumianego szczęścia.
To problem i temat niezwykle trudny, gdyż dotyka rzeczywistości naszej wolności a planów Boga względem każdego z nas. Tylko spojrzenie wiary, która mówi, że Boża Opatrzność chce tylko naszego dobra, że nasze palny często są skażone egoizmem i słabością poznania wszystkiego każe nam z naciskiem prosić w codziennej modlitwie „bądź wola Twoja”.
Trzeba nam dziś w Pierwszy Piątek miesiąca wpatrując się Serce Boga pełne miłości, podziękować, za to, że naszym życiem kieruje Opatrzność Boża, za to, że Bóg nieustannie nam błogosławi w naszych codziennych poczynaniach. Wreszcie za to, że nasze plany i zamiary kształtuje Odwieczna Miłość Serca Jezusowego pełna dobroci i łagodności, cichości i pokory.
Na adoracji prośmy także o to, aby każdy z nas żył nadzieją i ufności, bo skoro Boża Opatrzność czuwa nad nami, skoro Jezus nam błogosławi, to nasze sprawy i zamiary będą nas zbliżać do źródła Bożej Miłością jaką jest Najświętsze Serce Jezusa. Amen.
OBIETNICA V (cz. 2)
Będę błogosławić wszystkim ich zamiarom i sprawom.
Stąd wzrok mój na nich odpocznie łaskawy, pobłogosławię codzienne ich sprawy.
dodane: 02.10.2024Przed miesiącem pytaliśmy o to, jaka treść teologiczna, jakie prawdy katechizmowe zawarte są w kolejnej, już piątej obietnicy Najświętszego Serca Jezusowego.
W kolejny Pierwszy Piątek miesiąca zastanówmy się w skupieniu serca nad tym, jakie są konkretne owoce, jakie jest odniesienie tych prawd do naszego codziennego życia, do naszej wiary, do naszej religijności?
Otóż, zapewnia nas Boże Serce w tej obietnicy, że błogosławić będzie nam wszystkim. Będzie Jego łaska w naszych zamiarach i poczynaniach. To Jezus z miłością będzie śledził to, co my zaplanujemy i to, czego będziemy doświadczać. Jego wzrok przeniknie wszelkie nasze tęsknoty, pragnienia, zamierzenia i marzenia. Czyż może być coś piękniejszego nad to zapewnienie!
Obietnica ta jest niezwykle ważna i należy ją akcentować w dzisiejszych czasach, które przeniknięte są niepewnością, lękami rożnego rodzaju. W czasach, które stawiają na indywidualizm, na egoizm. Dziś, kiedy człowiek liczy tylko sam na siebie, kiedy uważa, że sam wszystko umie i potrafi – właśnie w tych czasach my, którzy czcimy Najświętsze Serce Jezusa uświadamiać mamy sobie i innym, że tylko Boże błogosławieństwo zapewnić może owoc naszych ludzkich wysiłków. Bez pomocy Boga, bez Jego łaski i siły my sami nic nie możemy uczynić! To my mamy pamiętać, że wszystko zawdzięczamy Bogu, że cokolwiek nam się uda uczyć jest darem Boga. On wlał w nasze serce talenty, umiejętności i On pomaga codziennie nam je rozwijać.
Pełna miłości zależność od Boga, który jest Ojcem, od Jezusa, który ma Serce i miłuje nas zapewnia nas, że Bóg nas nigdy nie opuści. Miłość jest wierna, a Jezus jest Prawdą i skoro zapewnia nas o Swym błogosławieństwie, to słowa danego dochowa.
Dziś w czasie naszego spotkania z Sercem Jezusa pomyślmy o tym ile to razy w naszym życiu doświadczyliśmy już Bożej pomocy i Bożego błogosławieństwa. Ileż było sytuacji po ludzku beznadziejnych, gdy naraz znalazło się rozwiązanie, była pomoc, potrafiliśmy rozwiązać problem i zwyciężyć. Nie my, gdyż po ludzku nie było rozwiązania, ale Miłość Boża wskazała drogę, która dla nas okazała się najlepsza i najskuteczniejsza.
W obietnicy słyszymy wyraźnie, że Swoim wzrokiem Jezus dostrzeże wszystko. Zobaczy to czego nam potrzeba, pomoże i pobłogosławi. Ileż to razy po głębszym zastanowieniu się, stwierdzimy, że tak rzeczywiście było. Bóg zobaczył naszą biedę, dostrzegł trudną sytuacje życiową i zainterweniował w naszą codzienność Swoja Bożą interwencją. Zesłał pomoc i łaskę.
To dlatego często widzimy w wystroju kościoła „Oko Opatrzności Bożej” Trójkąt przypominający nam, że Bóg jest Jeden w Trzech Osobach, a w środku tego Trójkąta oko patrzące na człowieka. To plastyczne zobrazowanie tej obietnicy: wzrok mój, mówi Kochający Bóg, zobaczy każdego człowieka, każdy ludzki ból i każdą potrzebę i zawsze pobłogosławię, bo miłość nie może być obojętna.
Dziś w czasie adoracji dziękujmy Najświętszemu Sercu Pana Jezusa za Jego Opiekę nad nami, za każdy dar Jego troski i za każde błogosławieństwo, jakiego doświadczyliśmy w naszej szarej i nieraz trudnej codzienności. Dziękujmy z całego serca, gdyż nie ma ani sekundy w naszym życiu bez Bożej troski o nas, o naszą chwilę obecną, o nasze plany i zamiary. To w Nim jesteśmy, żyjemy i poruszamy się. On nadaje sens naszym codziennym wysiłkom.
Dziękując całym sercem, pomyślmy o tych, którym Bóg daje wiele, ale oni o tym nie myślą, nie dziękują, bo uważają, że wszystko zawdzięczają sobie. Ten brak wdzięczności za łaski, za Boże błogosławieństwo ma być dla nas mobilizacją do jeszcze większej bliskości z Bogiem, do wdzięczności w imieniu tych, którzy nie dziękują.
Ta nasza wdzięczność jest zarazem naszym wynagrodzeniem, o którym pamiętamy w każdy Pierwszy Piątek miesiąca. Nosząc w sercu pamięć o tym, że Bóg mi towarzyszy w życiu, że mi błogosławi, że zawsze troszczy się o moje potrzeby, wspomnijmy, jak biednymi są ci, którzy o tym nie pamiętają, nie myślą, dla których taka myśl jest obojętna. Jakże oni poprzez tę obojętność na Bożą obecność w ich życiu ranią Najświętsze Serce Jezusa!
Uczestnictwem w nabożeństwie pierwszopiątkowym chcemy wynagradzać. My jesteśmy blisko Miłości, my czujemy ile tej Miłości Boga zawdzięczamy, my doskonale wiemy, że nasza codzienność tylko dlatego jest owocna, my wiemy, że w problemach tylko dlatego trwamy, że Bóg błogosławi nasze codzienne sprawy. Wykorzystaniem tej łaski maksymalnie do końca, pamięcią o tym w każdej chwili naszego życia, wynagradzajmy, bo dziś tak wielu, którzy zaślepieni egoizmem nie dopuszczają myśli o Bogu, o Jego Opatrzności. Zapatrzeni w siebie, zauroczeni własnymi osiągnięciami nie pytają, nie myślą o Bogu , Dawcy tych darów.
Konieczne nasze wynagrodzenie, gdyż zaślepiona ludzkość chce żyć licząc tylko na siebie i nie wie, że to droga, która prowadzi do zguby.
Tylko zaparzenie się w Boga, odkrycie jak kochające jest Serce Jezusa. Tylko codzienna wdzięczność za każdy najmniejszy dar Jego łaski, pomocy, za Jego błogosławieństwo sprawia, że nie tylko sami będziemy nieustannie szczęśliwi tą Bożą obecnością, ale poprzez nasze zjednoczenie z Bogiem, który jest źródłem łask wszelkich będziemy wynagradzać za tych, którzy tylko sobie ufają, na swoje liczą siły, akcentują tylko swoje talenty i swój wysiłek, a zapominają, że wszystko to zawdzięczają Sercu Jezusa, tak bardzo nas kochającemu.
Bóg jest Miłością, a Miłość czuwa i daje siebie, nie zapomina nigdy, zawsze jest obecna, zawsze towarzyszy osobie umiłowanej. Takim jest Najświętsze Serce Jezusa! Patrzy na nas, żyje w nas, towarzyszy nam Miłością Swego Serca. I kochając błogosławi czyli pomaga, wspiera, umacnia, podtrzymuje w chwilach trudnych. Dziękujmy więc błagając, by i inni to zrozumieli i otworzyli swoje serca na Boże błogosławieństwo. Amen.
OBIETNICA VI (cz. 1)
Grzesznicy znajdą w mym Sercu źródło i morze niewyczerpanego miłosierdzia.
W Sercu mym źródło grzesznikom otworzę, z którego spłynie miłosierdzia morze.
dodane: 02.12.2024Kolejny pierwszy piątek miesiąca i kolejna obietnica, która ma być dla nas źródłem modlitwy, zastanowienia i refleksji. A wszystko to w tym celu, by jeszcze bardziej poznać i zbliżyć się do Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Jak w każdym miesiącu, tak i teraz kolejną obietnicę rozważamy w dwóch odsłonach. Najpierw tło teologiczne a w drugiej części za miesiąc treści praktyczne, które każdy czciciel Serca Bożego powinien wprowadzić w swoje religijne życie.
W tym miesiącu Pan Jezus mówi nam o grzechu, o grzeszniku i o miłosierdziu.
Grzech, to nieposłuszeństwo Bogu, to sprzeciw Jego Miłości.
Swój początek tragedia nieposłuszeństwa, grzechu ma w historii pierwszego człowieka, który postanowił za podszeptem złego że będzie realizował swoją wizję szczęścia. Złamał zakaz Boga uwierzył, że może być szczęśliwym poza miłością Stwórcy.
Ta decyzja skończyła się tragedią. Człowiek znalazł się poza rajem. Jego codziennością stało się cierpienie, zmaganie ze swymi słabościami. Towarzyszyła mu słabość ciała i ducha. Człowiek stał się bardziej skłonny do zła niż do dobra.
Bóg jest Ojcem. Kocha sercem. Ubolewa mówiąc po ludzku, nad tym, że człowiek o Nim zapomniał, odszedł, odwrócił się od źródła miłości. Ale ponieważ kocha, Bóg podaje człowiekowi rękę, składa obietnicę, że z Niewiasty zrodzi się Ten, który zdepcze węża symbol szatana, grzechu i zła.
Darem Miłującego Ojca jest Jezus Chrystus, Syn Boży, którego Serce ukształtowane pod Sercem Maryi rodzi się w Betlejem, by poprzez życie w ukryciu, poprzez apostolski trud głoszenia Ewangelii i nawoływania do nawrócenia, by wreszcie poprzez śmierć i mękę na Krzyżu, poprzez Zmartwychwstanie - odkupić człowieka, wyzwolić z grzechu popełnionego w raju, by dać człowiekowi zbawienie.
Oto streszczenie historii zbawienia. Oto historii grzechu, zła, nieposłuszeństwa i niewdzięczności człowieka, a zarazem historia Serca, które tak bardzo nas umiłowało. Serca Ojca, który nie zostawia człowieka na potępienie i Serca Jezusa, który oddaje Swe życie, umiera na Krzyżu i Zmartwychwstaje aby nas odkupić.
Warto dziś w Pierwszy Piątek uświadomić sobie fakt, że odkupiony człowiek, któremu Bóg okazał miłosierdzie żyje na ziemi ze skazą grzechu pierworodnego. Grzech pierworodny, gładzi sakrament chrztu świętego na mocy Jezusowej śmierci, ale towarzyszy nam słabość, rana, która skłania nas ciągle do grzechu. A grzech, to odwrócenie się od niezmiennego dobra, którym jest Bóg, a zwrócenie się do dobra zmiennego, do dóbr tego świata. My wszyscy doświadczamy tego pożądania. Idąc za tym podszeptem tracimy jedność z Bogiem. Dobrowolnie odwracamy się wtedy od Boga. Tracimy łaskę uświęcającą, tracimy szansę wiecznego zbawienia.
Grzech to dramat człowieka. Dramat coraz mniej dostrzegany. Co więcej lekceważony, a nawet negowany przez wielu.
Grzech to utrata łaski uświęcającej, czyli bliskości z Bogiem, zjednoczenia z Jego kochającym Sercem. Grzech ciężki, to zamkniecie nieba, to skazanie siebie na dramat piekła. To utrata tego przymierza miłości, jakie Bóg zawarł z człowiekiem.
Warto pomyśleć o tych konsekwencjach naszego nieposłuszeństwa, gdyż tak wielu przez brak refleksji, tak łatwo przekreśla to, co w naszym życiu najcenniejsze i najpiękniejsze, a mianowicie zjednoczenie z Bogiem, bliskość ze źródłem prawdziwej Miłości. Przekreśla szansę na niebo, czyli na szczęście, które Bóg przygotował dla miłujących Go.
Jakże ważna jest świadomość wielkości każdego grzechu i zła jakie mieści się w ludzkim nieposłuszeństwie. Im bardziej bowiem czujemy dramat odejścia od Boga, tym bardziej na adoracji przywoływać będziemy na pamięć nasze zło, nieposłuszeństwo i grzech. Każdy bowiem w mniejszy czy większy sposób popełnia grzech. A skoro tak, to zaraz po uświadomieniu sobie ogromu zła jaki płynie z naszego nieposłuszeństwa, szukać będziemy drogi powrotu do łaski, do bliskości z Bogiem, do pierwotnej miłości.
Świadomość całej historii zbawienia opisanej wyżej nie pozwala nam na smutek, rozpacz, beznadzieję. Wprost przeciwnie, natychmiast każe nam Czcicielom Serca Jezusowego szukać przebaczenia w sakramencie spowiedzi, każe nam zbliżać się do źródła miłosierdzia, którym jest Serce przebite na Krzyżu za nasze grzechy.
Grzech nie może nas paraliżować. Poprzez doświadczenie nieposłuszeństwa, słabości naszego ducha, tym bardziej trzeba nam, praktykować spotkania z Jezusem na Mszy św. na adoracji w Pierwszy Piątek, bo to czas i miejsce gdzie oczyszczamy się przez spowiedź, gdzie umacniamy się przez przyjętą Komunię świętą, gdzie nabywamy nowej mocy ducha poprzez trwanie na adoracji sam na sam z Jezusem, który nie potępia słabych i grzesznych, ale właśnie dla nich otwiera Swoje Miłosierne Serce. Mówił św. Paweł: „…tam gdzie grzech, tam jeszcze obficiej rozlewa się łaska”… Te słowa wypełniają się właśnie wtedy, gdy ufając w obietnice dane św. Małgorzacie Marii z pokorą stajemy przed Sercem Boga, aby odkryć naszą słabość i z nadzieją błaga-my aby na nas grzesznych i słabych spłynęło w ten Pierwszy Piątek miłosierdzia morze. Amen.